Małgorzata i Łosiu :o) To obowiązkowy element zwiedzania CN Tower; do łosia czekałam w długiej kolejce...
Słynny "chudy" domek :o)
Widok z najwyższego poziomu wieży...
CN Tower - najwyższy taras widokowy zbudowany ludzką ręką...Wysokość ponad 550 metrów...
Dzielnica "finansowa" Toronto...
Małgorzata i słynna Casa Loma :o)
Nie chciałabym mieć takiego obiektu w pobliżu domu...
Przykład Feng Shui Sha Qi (zagrażającego obiektu)
"Nasz" Sheraton - tu odbywały się wykłady i tu mieszkaliśmy.
Jedno z kilku ulubionych miejsc Josepha, w których jadaliśmy lunch. Oczywiście kuchnia chińska, najwyższej jakości. To jest jedno z kilku centrów biznesowych w okolicy, trochę sklepów, sale konferencyjne i oczywiście rozmaite restauracje.
Wieczorny cel wędrówek w "naszym" Sheratonie...(Kocham tę markę :o)
Zachód słońca...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Super zdjęcia... zazdroszcze przygód:)
Dzięki :o)
Niestety była to dość krótka wizyta i wiele jeszcze pozostało do obejrzenia...Ale wszystko przed nami! Pozdrowienia dla Maluszka :o)
Prześlij komentarz